Mieszkanie dla singli

Czy to, że single mieszkają sami powinno nas dziwić? Często bierze się ich za nieodpowiedzialnych imprezowiczów, karierowiczów. Czasem dziwaków albo pechowców, którym w życiu nie wyszło. No bo jak można mieszkać samemu? Tu musi być coś nie tak.

Nawet w kraju takim jak Szwecja, gdzie bycie singlem jest bardzo powszechne, mieszkanie w pojedynkę jest postrzegane jako coś dziwnego. Jakby takiej osobie czegoś brakowało. Ale czy naprawdę singiel mieszka samotnie? A może da się zamieszkać samemu ze sobą?

W szwedzkich miastach są dzielnice nawet w 80 proc. zamieszkałe przez singli. Ocenia się, że mniej więcej 40 proc. Szwedów mieszka solo. Mieszkanie (zobacz pożyczki pod zastaw nieruchomości warszawa smartvest) w pojedynkę nie jest tam aż takie dziwne, ale nadal można się spotkać ze społeczną dezaprobatą stanu wolnego. W Polsce kawalerki i niewielkie mieszkania przystosowane dla jednej osoby też cieszą się powodzeniem. Zakładane są nawet osiedlowe grupy dyskusyjne i kluby singli.

Polubić czy współczuć?
Współczesna szwedzka pisarka Kicki Biärsjö w zeszłym roku wydała książkę "Od singielki do osoby, która zamieszkała sama ze sobą". Postanowiła zająć się tym tematem, bo zauważyła, że mieszkanie samemu to coś całkiem innego niż samotność. Przeszkadzało jej także, że znajomi, sąsiedzi, przypadkowi ludzie współczują jej, że mieszka samotnie.

Julia ma 31 lat, mieszka sama od pięciu lat, a rok temu założyła firmę turystyczną. Jej życie jest wypełnione głównie obowiązkami zawodowymi. Dom to dla niej miejsce wytchnienia. - Dla mnie mieszkanie samej jest super sprawą - wyznaje. - Zamykając drzwi mojego M, mam poczucie wolności, nikt mnie nie ogranicza, nie chodzi za mną i nie patrzy, co robię. Mogę chodzić po mieszkaniu nago i nikogo to nie gorszy. Po ciężkim dniu, po jakichś przegranych bitwach, ale i po zwycięstwach, w spokojnym zaciszu mojego mieszkania mogę się smucić lub cieszyć. Albo po prostu odpoczywać.

Na początku jest niezmierna radość - wreszcie własne M. Z dala od troszczących się rodziców, hałaśliwych współlokatorów lub poprzedniej nieszczęśliwej miłości. Potem zdarza się czas doskwierającej ciszy, nim zaprzyjaźnimy się sami ze sobą. Do mieszkania ze sobą samym trzeba dojrzeć. Bo to też forma zaakceptowania tej osoby, którą ciągle widzi się w lustrze.

Własny kawałek podłogi
Dla wielu osób szczęście polega na znalezieniu właściwego partnera, ale zdarza się, że ten idealny nie przychodzi przez lata… czasem nigdy. A przecież poza partnerem satysfakcję i zadowolenie mogą dawać inne rzeczy. Owszem nie jesteśmy stworzeni do samotności, ale samotnym można też być nawet tworząc stały związek.
- Ja swoją samotność bardziej odczuwam w grupie niż we własnym mieszkaniu - przyznaje Julia. - Mieszkanie to dla mnie azyl, do którego bardzo niechętnie wpuszczam obcych.

Na samotność i pustkę w mieszkaniu narzekają zwykle ludzie między dwudziestym a trzydziestym rokiem życia. Im jednak stajemy się starsi, mieliśmy kilka interesujących przygód, związanych z dzieleniem z kimś mieszkania, tym bardziej zaczynamy doceniać ciszę, spokój i niezależność mieszkania w pojedynkę.

Wojtek miał w życiu kilka partnerek i wie, co to znaczy dzielić z kimś wspólną przestrzeń. - Było fajnie - przyznaje. - Miało to swój smak. Ale dziś, mając 31 lat, cieszę się, że mam gdzie uciec. Szczerze mówiąc, po tylu latach samodzielnego mieszkania, nie wiem, czy mógłbym dostosować się do drugiej osoby.

Dziś nie sprzątam
Oswojona przestrzeń często pomaga nam znaleźć sobie miejsce w życiu. To jak organizujemy otoczenie, zaznacza nasze miejsce na ziemi. Mówi o tym, kim jesteśmy, wyraża nasze uczucia, naszą osobowość. Mieszkając z kimś, wciąż musimy iść na kompromis, mieszkając samemu - to my określamy zasady.

Magda ma 29 lat i od kilku lat marzy o własnych czterech kątach. - Chciałabym mieszkać sama, bo to swoboda. Możliwość decydowania samemu o sobie, świadomość, że nie wchodzę nikomu w drogę, ani że nikt mnie nie wchodzi w drogę. Mogłabym zostawiać bałagan, nie miałabym poczucia winy, że nie sprzątam. Inni ludzie nie zwalaliby mi się na głowę tylko dlatego, że przyszli odwiedzić moich współlokatorów.

Myśląc o mieszkaniu z kimś, czujemy się zobowiązani do pewnych zachowań. Dzielenie przestrzeni zawsze powoduje konieczność pewnych kompromisów i ustaleń. Wojtek ceni sobie swoją wolność. - Komfortem jest to, że rzucam rzeczy, gdzie mi się podoba i sprzątam, jak już jest kryzys - przyznaje się. - No i mogę spać, po której stronie łóżka mi się podoba.

Blogerkę A-kularnicę odwiedził kiedyś znajomy. Zaproponowała kawę, usadziła gościa na kanapie. "To tak mieszkasz?" - rozglądał się dookoła, a ja w tym momencie zobaczyłam WSZYSTKO. Poniewierające się wszędzie (...) książki, płyty leżące w nieładzie koło sprzętu grającego, miast karnie stać w rządkach, między innymi płytami na specjalnych półkach, okno na które złośliwie "srak mi napłakał", od razu na drugi dzień po jego umyciu. Na koniec zobaczyłam siebie - spodnie od dresu z za długimi nogawkami, czarna koszulka trzy numery za duża, że o włosach sterczących w każdym kierunku nie wspomnę. Nawet szkła w okularach wydawały mi żenująco zafaflunione.

Kolega jednak poczuł się w tym mieszkaniu bardzo dobrze i cały bałagan skwitował stwierdzeniem: "Fajnie tutaj masz, miło, ładnie i tak po domowemu" - pisze na blogu A-kularnica.

Nowy trend
To, że mieszkanie singla różni się od mieszkania rodziny, że są to odrębne grupy społeczne, mające inne potrzeby, oczekiwania i styl życia, zauważyli już architekci dwudziestolecia międzywojennego. To właśnie wtedy powstał jeden z pierwszych budynków, specjalnie zaprojektowany dla singli. Z okazji wystawy Werkbund, która odbyła się w 1929 r. we Wrocławiu, zostało wybudowane pokazowe osiedle Wuwa. Miało ono za zadanie pokazać ludziom nowe trendy architektoniczne.

Jednym z budynków tego osiedla był właśnie dom hotelowy dla osób samotnych i bezdzietnych małżeństw. Mieszkania były niewielkie, za to w budynku znajdowała się restauracja, kawiarnia, tarasy. Te miejsca miały służyć spotkaniom i integracji osób samotnych. Wybudowany w duchu minimalistycznego funkcjonalizmu, do dziś pozostaje niezwykle nowoczesny, chociaż nie jest już zamieszkiwany przez singli, ale przez podróżnych, gdyż jest to hotel.

Ulubieni klienci
Rynek budowlany w mieszkaniach dla singli nie widzi nic dziwnego. Co więcej, ta grupa społeczna jest bardzo doceniana przez developerów. Single postrzegani są jako ludzie sukcesu, nastawieni na karierę, a co za tym idzie - na pieniądze. Lubi wygodę, chce się dobrze zabawić, często nie obcy jest mu snobizm i prestiż - a na tych dwóch ostatnich rzeczach zwykle dobrze się zarabia. Często single są w ten sposób postrzegani, ale to nie znaczy, że wszyscy tacy są.

- Oczywiście mieszkanie samemu niesie za sobą aspekt finansowy – przyznaje Wojtek. - Tu wszystko finansowane jest z jednego budżetu, np. remonty, urządzenia, czynsz, opłaty stałe. Czasem nie jest łatwo.

Co jednak dla developera, czy raczej banku udzielającego kredytu, jest najważniejsze – single już nie mieszkają samotnie, ale samodzielnie - to kwestia mentalności. Na zewnątrz to żadna różnica - jedno mieszkanie, jedna osoba. Ale dla nas i wśród społeczeństwa, w którym żyjemy, różnica jest ogromna. Z napiętnowania samotnością, możemy przejść do stanu pełnej akceptacji i zadowolenia z własnej sytuacji. Mieszkać w domu, w którym niczego nie brakuje. To nie jest mieszkanie w pojedynkę z przymusu, ale mieszkanie z kimś, kogo się dobrze zna, rozumie, lubi.

- Myślę, że takie mieszkanie samemu idzie w parze z duchem czasów, w jakich żyjemy - mówi Wojtek. - Nowoczesny styl, szybkie życie, zajmująca praca. Jestem zadowolony z komfortu, jaki sobie stworzyłem.

Artykuł pochodzi z serwisu serwis istnieje od 2002 roku. Od początku swojej działalności umożliwia poznawanie ciekawych ludzi, nawiązywanie nowych przyjaźni a także flirt, dobrą zabawę, a przede wszystkim szukanie prawdziwej miłości. to nie tylko miliony profili, ale także wiele ciekawych artykułów i porady ekspertów.
Zaczerpnięte z: Sympatia
Twórca: Katarzyna Swiba
22-08-03 07:01